Mężczyzno.
Usłysz wołanie!!
Siądź ze mną w kręgu i podziel się tym co w Tobie żywe. Podziel się swoimi emocjami…
Z czego bierze się trudność w mówieniu o emocjach?
Bo wmówiono nam, że Mężczyźni nie mówią o emocjach, bo nam nie wolno. To społeczny spisek trzymający nas w zaklęciu „mężczyźni nie płaczą”. Kazali nam wierzyć, że mężczyźni nie okazują trudnych emocji, są twardzi i cool. Okazywanie emocji i mówienie o nich jest mężczyznom kulturowo zakazane, nie wolno nam nawet ich doświadczać!
Czy Męski krąg to umożliwia?
Tak, bo tam inni faceci też to robią. Na kręgu możemy w bezpiecznej przestrzeni doświadczyć swoich emocji, przełamać ten niepisany zakaz, to tabu. Nie chodzi o to, żeby od razu zacząć płakać, ale żeby zrozumieć, że wypieranie i tłumienie emocji jest w naszej kulturze masowo wspierane – zarówno przez innych mężczyzn, jak i przez kobiety. Przyjęło się, że tak należy robić. Mężczyzn obowiązuje tajemnica niedzielenia się tym, co w środku. Co więcej, nikt Nas nie uczy przeżywać, wyrażać i doświadczać emocji. Po dłuższym czasie to tłumienie obraca się przeciwko nam, na poziomie organicznym w postaci schorzeń psychosomatycznych, na zewnątrz – wybuchów wściekłości, szału, niepohamowanej złości.
Niestety, dopóki nie doświadczymy bólu, cierpienia, smutku, żałoby, straty i wściekłości na tego, kto nas zranił, dopóty nie będziemy mogli nic z tym zranieniem zrobić. A więc tak długo, jak ten zakaz funkcjonuje, to zranienie jest nieuleczalne. Ujawnienie każdego głęboko skrywanego sekretu leczy kawałek duszy. Chociaż kręgi nie są publicznymi spowiedziami, działają terapeutycznie…
Prawdziwy krąg nie potrzebuje prowadzącego, sam się animuje, jest autonomiczny. Wystarczy zwołać facetów, którzy są zainteresowani, ustalić wspólnie zasady i po prostu gadać…
I z całego serca zapraszam Cię do kręgu z tradycji Indian Ameryki Północnej, z której zaczerpnęliśmy zasadę, że ten, kto akurat trzyma tak zwany gadający przedmiot – patyk, kamyk, muszlę, cokolwiek – ma prawo głosu, pozostali słuchają, obdarzając go całkowitą, czułą obecnością i uwagą. Nikt nikogo nie pospiesza i nie przerywa. Chodzi o to, abyśmy mogli się zobaczyć i usłyszeć na poziomie bezinteresownym, podmiotowym, głęboko ludzkim…
Bez oceniania,
Bez osądów,
W akceptującej uważności …
Bądźmy w tym razem ♡
BIO:
Marcin Urzędowski – od ponad 23 lat regularnie gram na instrumentach perkusyjnych. Jestem zakochanym w życiu Wolnym Duchem. Na swoim koncie odnotowałem występy podczas wielu znaczących wydarzeń kulturalnych, zarówno na gruncie muzyki perkusyjnej improwizowanej, ceremonialnej, teatralnej jak i szeroko pojętej muzyki rozrywkowej. Byłem uczestnikiem wielu prestiżowych międzynarodowych warsztatów perkusyjnych i kursów mistrzowskich. Swoje umiejętności szkoliłem m.in u Daouda Camara / djembe – Ballet Sourakhata ( Gwinea ), Mohamed Sylla / djembe – Ballet Communal de Matam ( Senegal ), Giridhar Udupa / ghatam, udu (Indie), Luis Ribeiro / sztuka improwizacji – Camisa Verde e Branco Samba School (Brazylia), Pierre Favre / singing drums (Szwajcaria) i wielu innych znaczących mistrzów instrumentów perkusyjnych. Swoje rytmy wydobywam z serca, łącząc klasyczne, tradycyjne techniki z niebywałą lekkością w improwizacji z umiejętnością bycia „Tu i Teraz”
Uderzenia w bęben są niczym rytm smoczego serca, które w sobie odnalazłem na ścieżce duchowego rozwoju, wkraczając na nią w Indiach w 2018 roku. Jestem twórcą autorskiej techniki dźwiękoterapeutycznej o nazwie „Płyń z bęb(NAMI)”, w której korzystam ze zdobytych na długiej, muzycznej drodze doświadczeń łącząc wysoko wibrujące instrumentarium terapeutyczne, pracę z ciałem, oddech i dźwięki etnicznych, pierwotnych instrumentów perkusyjnych. Od kilku lat prowadzę kręgi męskie, zgłębiam tajniki holistycznej pracy z ciałem, jestem współtwórcą pierwszego w Polsce świadomościowego festiwalu dla mężczyzn : Men’s Medicine – Festiwal Świadomej Męskości
https://www.facebook.com/marcin.urzedowski

